niedziela, 10 kwietnia 2011

włoska szkoła


Kiedy moje dziecko pierwszy raz poszło do tutejszej zerówki w szkole publicznej (scuola statale) usłyszałam po kilku dniach do jednej z nauczycielek, iż moje pięcioletnie prawie dziecko nie mówi wcale po włosku (co oczywiście nie było prawdą, poprzedni rok uczęszczał do włoskiego przedszkola prywatnego, w którym panie nauczycielki dołożyły wszelkich starań, by moje dziecko zaczęło mówić po włosku, i zaczęło bez żadnych problemów po dwóch miesiącach pobytu w przedszkolu) i ja jako jego matka powinnam z dzieckiem moim w domu rozmawiać po … włosku. Nie zabrzmiało to jako zalecenie czy dobra rada ale wręcz jako  nakaz! A u mnie, w buntowniku oraz lingwiście od razu zabulgotała krew i tylko moja słaba wówczas znajomość włoskiego powstrzymała mnie od wyłożenia tej pani dla mnie prawdy oczywistej, iż nawet jeśli chciałabym używać w domu pięciu różnych języków, w tym chińskiego, tej pani nic do tego w jakim z nich rozmawiam z dzieckiem i jakiego języka lub języków go uczę. Poza tym chciałam również oświecić ją, iż mój włoski nie urasta do poziomu jej włoskiego w związku z tym po to wysyłam moje dziecko do szkoły, w której ona uczy aby miała pracę.
Po tym jak krew przestała mi wrzeć w żyłach mąż mój postanowił pani tej wytłumaczyć o co chodzi i przestała nam truć, iż dziecko nasze nie znając języka włoskiego nie będzie mógł pójść do pierwszej klasy i takie tam podobne dyrdymały. Po tygodniu zachodzę po dziecko do szkoły i ta sama pani mówi mi „parla l’italiano” czyli „jednak mówi po włosku” a ja sobie pomyślałam, że przecież ja to wiem i nie było żadnych powodów do paniki, dziecko moje jedynie miało długie wakacje, podczas których mało mówiło po włosku i potrzebowało trochę czasu, żeby znowu „zaskoczyć” na włoski.
Minął tak spokojnie czas do końca stycznia. W lutym odbyło się zebranie rodziców, takie mniej więcej po pierwszym półroczu, aby rodziców poinformować o postępach ich pociech. I na owym spotkaniu dowiaduję się jakie to wspaniałe postępy poczyniło moje dziecko, jako jedno z dwójki dzieci nauczyło się czytać i pisać po włosku, uzupełniło już cała książkę przewidzianą na rok pracy (czyli do początku czerwca) i pomaga innym dzieciom pisać literki, których one jeszcze nie skończyły.
Tak właśnie radziło sobie dziecko, które nie mówiło po włosku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz